Pages - Menu

poniedziałek, 22 grudnia 2014

Pierniczki edycja 2014!

W tym roku zajadamy się pierniczkami z przepisu mojej siostry Barbary, zajadamy dosłownie, gdyż z tego co zrobiłyśmy w zeszłym tygodniu, przez czas kiedy miały sobie spokojnie mięknąć w puszce...niestety niewiele ich zosłało ;) Miękkie, z wyraźnym słodkim smakiem miodu i delikatnym posmakiem przypraw korzennych - dla mnie to najlepsze pierniczki jakie jadłam! Tak  naprawdę następnego dnia już były odpowiednio miękkie. 
Polecam!



Składniki (na ok. 35 pierniczków):
500g mąki
200g miodu
1 jajo L
szczypta soli
200g cukru pudru (można dać 150g jeśli nie lubicie bardzo słodko)
125g masła
1 łyżeczka sody
3 czubate łyżeczki przyprawy piernikowej (polecam zrobioną samodzielnie z TEGO przepisu)
dużo cukru pudru (plus ewentualnie białko jajka) do lukru

Masło rozpuszczamy z miodem w rondelku. Mąkę, sodę i przyprawę piernikową przesiać na stolnicę, dodać sól, wlać lekko przestudzoną masę miodowo-maślaną, dodać cukier i jajko - wyrobić ciasto. 
Wkładamy ciasto do lodówki na przynajmniej 2 godziny, wyjmujemy je na około 10-15 minut przed wałkowaniem.
Wałkujemy na grubość około 0,5cm, wykrawamy kształty i wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 170-180 stopni (na górę/dół) na około 10-15 min (zależy od rozmiaru ciastek).
Wyjmujemy, studzimy, ozdabiamy i zjadamy od razu, następnego dnia, za tydzień albo i dwa (jeśli dotrwają!).


U nas już świątecznie - a jak Wasze domy? Gotowe na Święta?





środa, 10 grudnia 2014

Świąteczne Inspiracje...



Zabraliście się już do świątecznych zajęć? Ja mam tyle pomysłów i totalny brak czasu, także w tym roku chyba tylko na pomysłach się skończy...ale na szczęście Święta są co roku, więc może za 12 miesięcy będę siedziała i nic innego nie robiła poza szyciem świątecznych ozdób, dekorowaniem pierników i przygotowywaniem prezentów własnoręcznie:)! 
Przygotowałam małe podsumowanie świątecznych inspiracji, mam nadzieję, że Wy macie więcej wolnego czasu i uda Wam się przygotować na Święta coś extra! 

1. Pierniczki od razu miękkie:
 http://martolowe.blogspot.com/2013/12/pierniczki-od-razu-miekkie-po-prostu.html

2. Poszewka na poduszkę:

3. Prezentowy HIT czyli Hot Chocolate Mix - pyszny pomysł na prezent!:
4. Filcowe ozdoby na choinkę:

5. Niezastąpiony dodatek do świątecznej kawy - syrop piernikowy:






wtorek, 2 grudnia 2014

Drugie, świąteczne życie swetra ..

No więc mamy grudzień...co prawda dopiero 2gi, ale nawet się nie obejrzymy, a pod nosem będziemy nucić Last Christmas! Warto już pomyśleć o świątecznym wystroju naszego domu, ja mam już kilka pomysłów i mam nadzieję, że uda mi się je zrealizować. Póki co, chciałam się z Wami podzielić fajnym pomysłem na wykorzystanie starego swetra... z którego można uszyć piękną świąteczną poduszkę. Ja moją uszyłam 3 lata temu - więc trochę już przeszła (zwłaszcza, że niewiadomodlaczego stała się ulubionym siedziskiem Kota..). 
Uszycie takiej poszewki jest bajecznie proste - potrzebujemy jedynie starego swetra, filcu, kilku koralików i poduszki:)
Oto i ona:



Wystarczy obciąć dół swetra w kształcie prostokąta, na jednej stronie naszyć wycięte z filcu liście, dodać kilka koralików, zszyć i gotowe :)!
Z takimi poduchami od razu robi się przytulniej...

W internecie pełno jest inspiracji na takie wykorzystanie swetra, pokaże Wam kilka moich ulubionych:

źródło: http://media-cache-ak0.pinimg.com/originals/89/f9/97/89f997b30f3eba6f3a00a31c38f10149.jpg


http://crafterholic.blogspot.com/2010/05/sweater-upcycling-crafts.html

http://www.brassyapple.com/2011/01/diy-sweater-pillows-cozy-up.html

http://media-cache-ec0.pinimg.com/originals/b5/b5/1b/b5b51b6e599f9247e4bf1a58bfdd1349.jpg

Także rada na przyszłość - nie wyrzucamy starych swetrów! Oprócz poduszek można z nich uszyć rękawiczki, czapkę, komin i inne ciekawostki! 

środa, 26 listopada 2014

Chlebek bananowy z gorzką czekoladą i orzechami

Za oknami robi się coraz mniej przyjemnie, ze spacerem trzeba się śpieszyć, żeby nas mrok nie złapał po drodze, dłuższe wycieczki pozostawiają po sobie zmarznięte łapki i czerwone nosy - jednym słowem - późna jesień w pełni! 
Warto na osłodę po takim zimnym spacerze mieć w ciepłym domku coś pysznego! Moja propozycja na dziś to chlebek bananowy - w zasadzie nie wiem czemu nazywa się chlebkiem - wg mnie jest to zwykłe ciasto z bananami:). No, może nie takie zwykłe, bo smakuje całkiem wyjątkowo! Słodkość przełamana gorzką czekoladą z chrupiącymi orzechami - pycha! I jakie pożywne!
To ciasto robię zawsze kiedy zakupione kilka dni wcześniej banany zaczynają wyglądać delikatnie mówiąc.... nieapetycznie. Jeśli nie masz takich bananów - musisz poczekać aż staną się miękkie i brzydkie (wtedy są najsłodsze) - ciasto ze świeżych bananów będzie niesłodkie i mniej aromatyczne!
Przygotowanie tego ciasta jest bajecznie proste i szybkie - nawet nie potrzeba miksera!



Składniki na średnią blaszkę:
- 4 naprawdę dojrzałe banany
- 1/2 kostki masła
- 1 łyżeczka sody
- 3/4 szklanki cukru
- 1 roztrzepane jajo
- 1 cukier waniliowy
- szczypta soli
- 1,5 szklanki mąki pszennej 
- tabliczka gorzkiej czekolady
- dwie garści posiekanych orzechów włoskich

W rondelku roztapiamy masło, odstawiamy do ostygnięcia. W misce rozgniatamy widelcem banany, łączymy z ostudzonym masłem. Dodajemy mieszając roztrzepane jajo, cukier, cukier wan, sól i na końcu mąkę wymieszaną z sodą. Dodajemy posiekaną czekoladę i orzechy. 
Wstawiamy do rozgrzanego do 170 stopni piekarnika na 60-70 min - do tzw. suchego patyczka.

Robiłam to ciasto wiele razy, w różnych konfiguracjach - jeśli lubisz słodsze ciasta polecam dodać pół na pół gorzką czekoladę z białą, można też zamiast w formie do ciasta upiec muffiny (pięknie wyrastają), można dodać żurawinę suszoną, skórkę pomarańczową - kto co lubi :)

Smacznego!

środa, 12 listopada 2014

Spódniczka tutu - czyli marzenie każdej księżniczki!


Powiem szczerze, że do tiulu zabierałam się jak pies do jeża... wydawało mi się, że te warstwy kilometrowego materiału to będzie zabawa ponad moje siły i umiejętności. Jednak za sprawą zamówienia na tiulowy strój dyni (tak, tak nie przejęzyczyłam się - okazuje się, że niektóre żłobki bywają tak pomysłowe i organizują DZIEŃ DYNI :) ) - postanowiłam zmierzyć się z tym zadaniem! 
Najpierw oczywiście przegrzebałam cały Internet w celu zdobycia odpowiedniej wiedzy teoretycznej - z czym to się je. Pooglądałam kilka filmików, poczytałam tutoriale....i okazało się, że to wcale nie musi być takie trudne! 
Jeśli chodzi o szycie spódniczek dla dzieci - istnieją dwa sposoby. Pierwszy, który mi osobiście nie przypadł do gustu (spódniczka jest zbyt stercząca wg mnie..i po kilku użyciach nie będzie już taka piękna) to "uszycie" spódniczki bez użycia maszyny do szycia - idealnie nada się dla osób, które jej nie posiadają. Tutaj znajdziecie tutorial
Drugi sposób jest trochę bardziej skomplikowany, wymaga więcej czasu i umiejętności, ale myślę że jest tego wart...do tego ten sposób nada się również do uszycia spódnicy dla dorosłej osoby - wystarczy tylko dodać podszewkę i zużyć....ok. 8 metrów tiulu więcej ;).
Ja przedstawię tutorial na spódniczkę dla małej dziewczynki - myślę, że 1 mb tiulu (mój miał jakoś dziwnie wymiary 1m x 274cm, ale może tiule mają swoją osobną rozmiarówkę metrową ;)) wystarczy spokojnie na tutu dla nawet 4-5 letniej dziewczynki (chociaż tym starszym radziłabym wszyć jako jedną z warstw cienką podszewkę). U mnie na zdjęciach są spódniczki na rozmiar 12-18m.
No więc zaczynamy!


Należy zaopatrzyć się w:
-1 mb tiulu MIĘKKIEGO (sztywny będzie za bardzo sterczał)
- gumę szerokości min 40 mm
- kawałek dzianinki lub grubszej wstążki do wszycia gumy
- kawałek tasiemki jeśli chcemy mieć kokardkę
- maszynę do szycia, dużo szpilek, nici, porządne nożyczki i trochę wolnego czasu :)


1. Na początku tniemy tiul na 4 równe kawałki po 25 cm ( w moim przypadku każdy będzie miał 25cmx274cm). Najlepiej nam to wyjdzie jeśli tiul zwiniemy w rolkę, zepniemy szpilkami i  tak będziemy ciąć - tiul niestety nie lubi nożyczek...warstwy się przesuwają i ciężko jest uciąć równo - ale nie martwcie się - nie musi być równo - po zmarszczeniu i tak tego nie widać;)


2. Teraz stopniujemy długości kawałków - tak na oko - mniej więcej jak na zdjęciu...


3. Zaopatrujemy się w sporą ilość szpilek i na każdej z warstw robimy zakładki takie jak na zdjęciu - ok 2cm z wyraźnymi przerwami (zakładane w jedną stronę!). 


4. Teraz każdą z warstw zszywamy najlżejszym napięciem ściegu i najdłuższym ściegiem w maszynie (taką maszynową fastrygą).


5. Teraz ciągnąc za dolną nitkę marszczymy każdą warstwę do pożądanej długości. Moja córka ma w brzuszku ok 50 cm czyli moje warstwy zrobiłam na 52 cm ( jeszcze dojdzie gumka, która ściągnie te 2 cm zapasu).


6. Kiedy już zmarszczymy wszystkie warstwy, łączymy je jedna na drugiej (od najdłuższej do najkrótszej), spinamy szpilkami tak żeby nachodziły na siebie linie szycia.


7. Teraz normalnym już ściegiem przeszywamy wszystkie cztery warstwy razem.


8. Z kawałka miękkiej i dość cienkiej dzianiny wycinamy prostokąt o wymiarach obwód brzuszka +  4 cm na dwa razy szerokość gumy + 2 cm 


9. Przyszywamy dzianinę tak, żeby z dwóch stron zasłoniła linię szycia.


10. Za pomocą agrafki lub wsuwki przekładamy gumę, zszywamy dwa jej końce i łączymy dzianinę (jeśli nie maszyną - bo to może być trudne - można ręcznie zszyć). Dodajemy kokardkę z miejscu łączenia materiału i gotowe!

I chociaż tiul nie jest zszyty, nic się nie rozchodzi, warstwy nachodzą na siebie.
Jeśli szyjemy dla starszych dzieci - dodajmy 5 warstwę cienkiej tkaniny podszewkowej żeby tutu nie prześwitywała...
Jeśli chodzi o uszycie takiej pięknej spódnicy dla osoby dorosłej, czytałam że potrzeba jest 8-9 metrów tiulu i najlepiej żeby miała 6 warstw...nie wiem, czy to prawda bo nie próbowałam...może ktoś podpowie w komentarzach?

Wybaczcie jakość zdjęć - dyniowa spódniczka szyła się w nocy, a tiul nie lubi lampy błyskowej;)
Pozdrawiam i życzę owocnego szycia!



A to jeszcze kilka świątecznych zamówień dla małych Księżniczek: 






EDIT:

Na życzenie pewnej małej Księżniczki powstała iście księżniczkowa sukienka! Wystarczyło do tutu z podszewką doszyć dopasowaną górę! Brzmi prosto, jednak szycie tej sukienki nie należało do najprostszych... podszewka, zamek kryty, połączenie góry z dołem... ALE udało się i mogę powiedzieć, że jestem bogatsza o kilka nowych umiejętności ( w tym prucie, prucie i prucie :P )
Moja Hela zażyczyła sobie taką samą więc następnym razem jak będę ją szyła to postaram się obfotografować krok po kroku moje szycie..




Poniżej mamy wersję spódniczki na 3cie urodziny Heleny: uszyta jest z 1mb tiulu szerokości 280cm co dało 3 warstwy mocno zmarszczonego tiulu (bez stopniowania) plus podszewka szyta z prostokąta również zmarszczonego, w pasie gumka. 








niedziela, 26 października 2014

Przyszło zimno, czas na remanent w szafie!

Nieuchronnie zbliżamy się do zimy... nasze spacery już nie trwają 1,5 h, a ubieranie się do wyjścia nie trwa 5 min... Już się boję mrozu, kombinezonów i polarów ;) 
Czas na kompletowanie ciepłej garderoby, zanim udałam się na zakupy sięgnęłam do naszych recyklingowych zapasów - czyli coś po kimś, od kogoś. Znalazłam kilka par spodni, jednak ich krój był dla mnie zupełnie nie do przyjęcia - szerokie nogawki, które siedzącemu w wózku dziecku podwijają się do kolanek nie nadawały się do noszenia. Okazało się, że przerobienie ich jest zupełnie proste i nawet nie wymaga użycia maszyny do szycia!



1. Wystarczy w szwie, na lewej stronie nogawki wypruć dosłownie 1 cm (najlepiej z tyłu).


2. Wycinamy kawałek cienkiej gumy, zahaczamy ją o wsuwkę i przeciągamy przez otwór.

4. Zszywamy końce gumki.

5. Zaszywamy wypruty kawałek. 

i gotowe:) 
Teraz nasze spodenki już się nie podwijają i małe nóżki nie zmarzną!

W kolejnych parach spodni oprócz wszycia gumki, dodałam też ściągacze dresowe. Można je kupić normalnie w sklepach z tkaninami bądź można użyć ściągaczy ze starej bluzy lub dresów.






Kolory różnią się, ponieważ zdjęcia były wykonywane w różnych porach dnia;)




poniedziałek, 29 września 2014

Dresowa metamorfoza :)



 W szafie Helenki od jakiegoś czasu zalegało kilka par dresów, które w praktyce okazały się zupełnie nie do noszenia - szerokie nogawki na dole ciągle podwijały się, a krótka góra odsłaniała plecki. Okazało się, że przerobienie takich dresów to nic skomplikowanego:) 
Poniżej postaram się krok po kroku opisać jak to się robi. 
Dodam również, że ten sposób działa również przy "dorosłych" dresach - na pewno w szafie każdej z Was są duże, luźno-niemodne drelichy - także nożyce w dłonie i do pracy! 


1. Na dresy do przeróbki kładziemy dresy, które leżą na naszym dziecku w sam raz. Dla nas idealny krój mają dreski z h&m - odpowiednio dużo miejsca na pieluchę i odpowiednio obcisłe nogawki. Przykładamy obie pary tak, aby kroki się zgadzały i odrysowujemy kształt węższej nogawki.


2. Odcinamy zbędny materiał oraz podwinięte końcówki dresów.


3. Zszywamy - najpierw ściegiem prostym, potem zygzakowatym.


4. Wycinamy nowe ściągacze - ponieważ moja przesyłka z zamówionymi ściągaczami jeszcze nie dotarła - ściągacze wycięłam z mojego starego sweterka. Polecam do tego ściągacze np. ze starej bluzy - są grubsze. Szerokość ściągacza należy wymierzyć tak, żeby był przyszywany rozciągnięty - tzn. musi mieć ok. 1 - 1,5 cm mniej niż obwód nogawki.


5. Przyszywamy ściągacze. Najpierw na lewej stronie - ściegiem prostym. Ja dodałam jeszcze jeden ściągacz na górze dresków, ponieważ te były bezsensownie płytkie i odsłaniały Helence plecki, jednak w innej przerobionej przeze mnie parze ta czynność była zbędna.


6. Na prawej stronie ściągacz przeszywamy ściegiem zygzakowatym.


7. I w zasadzie gotowe :) Dla ozdoby i wygody przy raczkowaniu dodałam jeszcze polarkowe serduszka i kokardkę przy gumce.


Teraz już nic nam się nie podwija, a nowy look jest modny i nie wstyd w takich dresach wyjść na miasto... bądź wieś w naszym wypadku;)!