Pages - Menu

wtorek, 17 listopada 2015

Jak zmienić wygląd abażura?


Dziś podpowiem Wam jak samemu zmienić wygląd abażura.
Ale najpierw trochę prywaty:) 
Za 2 tygodnie miną 2 lata odkąd zaczęłam prowadzić ten blog. Zupełnie nie wiem kiedy to zleciało!
Zamysł był taki, że będę dzielić się tym, co udało mi się stworzyć dla małej Helenki, z czasem jednak kiedy zorientowałam się, że korzystam prawie tylko z zagranicznych tutoriali, stwierdziłam, że może takie nasze polskie komuś też się przydadzą... i tak powstało kilka moich podpowiedzi... 
Statystyki bloga pozwalają mi sądzić, że moje wskazówki są dla Was nie tylko inspiracją, ale i konkretną pomocą. Blog ma już ponad 124 tys wyświetleń -  średnio miesięcznie jest ich 10 000! Bardzo się cieszę, że tyle nas - Kreatywnych Mam (i nieMam) jest! Dziękuję Wam za to, że jesteście i tu zaglądacie - bo te cyferki to moja jedyna zapłata ;)
(ah..no i lubię też Wasze komentarze!)
i tyle ględzenia - czas na robotę!

Żeby nie było, że sama jestem taka mądra i to wymyśliłam - korzystałam z TEGO tutorialu. Jednak mocno go uszczegółowiłam, bo za pierwszym razem kiedy robiłam abażur - popełniłam kilka błędów, przed którymi chcę Was uchronić :)

Co będzie potrzebne?

- Abażur - może być nowy (ja swój kupiłam w PEPCO za 5,99 zł) lub jakiś stary - grunt żeby miał materiał z wierzchu 
- wybrana tkanina bawełniana
- flizelina z klejem z dwóch stron (do kupienia w internecie lub dobrej pasmanterii)
- papier do odrysowania "wykroju" abażura - potrzeba dość długi kawałek - świetnie nada się papier w rolce taki dla dzieci z IKEA lub zwykła gazeta
- klej do tkanin (ja swój kupiłam w LeroyMerlin za niecałe 10zł)
- żelazko 

tak mój abażur prezentował się przed metamorfozą - zlewał się z tłem i był całkiem nijaki


1. Żeby odrysować kształt abażura kładziemy go na kartce papieru i zaczynając od łączenia materiału, które jest na nim (żeby był wiadomy punkt początkowy i końcowy) odrysowujemy górę i dół - można poprosić kogoś do pomocy - będzie łatwiej i dokładniej. Jedna osoba okręca klosz, a druga go odrysowuje. 


2. Tak to wygląda. Wycinamy nasz "wykrój".


3. Kładziemy wykrój na tkaninie i odrysowujemy go dodając ok 1 cm na górze,dole i po bokach (trochę więcej na jednym z końców).


4. Zawijamy jeden koniec i dobrze go zaprasowujemy.


5. Teraz odrysowujemy dość dokładnie tkaninę na flizelinie. Tylko UWAGA! Warstwa kleju (czyli ta chropowata) ma być od lewej strony tkaniny! 

Flizelina z dwustronnym klejem ma jedną stronę taką chropowatą - i to jest właśnie strona z klejem, na odwrocie jest strona z ślizga papierowa bez kleju.


6. Teraz zaprasowujemy flizelinę do tkaniny. Prasujemy flizeliną na wierzchu (stroną ślizgą bez kleju do góry!). Moc żelazka może być ustawiona na wysoką temp. UWAGA! warstwę papierową flizeliny ściągamy kiedy wszystko jest jeszcze gorące - jak już wystygnie to klej może zostać na papierze a nie na tkaninie!


7. Została nam nasza tkanina z piękną warstwą kleju. Przykładamy odpowiednio tkaninę na abażur, do środka abażura wkładamy rękę w rękawicy kuchennej (lub innym zabezpieczeniu przed gorącym żelazkiem) i prasujemy tkaninę z zewnątrz. UWAGA! Żelazko nie może być ustawione na bardzo wysoką temp., bo może stopić plastikowy materiał, z  którego wykonany jest abażur! Dlatego lepiej ustawić na średnią temp. i przeprasować jedno miejsce kilka razy. 
Do tego klosza użyłam grubej tkaniny obiciowej więc nie miałam problemu z pęcherzykami powietrza pod nią, jednak jeśli użyjecie cienkiej tkaniny, trzeba rozprasowywać ją dokładnie żeby nie było pod nią brzydkich bąbli...
Nie martwcie się jeśli przy krawędziach klosza klej nie złapie jakoś super - potem i tak podkleicie to klejem...


8. Klej ostygł, tkanina pięknie się przykleiła, teraz trzeba przyciąć końce. Jeśli Wasz tkanina jest cienka i łatwo zawinie się pod ten wałeczek na dole - przytnijcie jedynie tyle żeby wetknąć tam ze 2mm tkaniny, jeśli macie grubszą tkaninę (jak ja) to obetnijcie wszędzie po równo np 1cm (moja tkanina za nic nie chciała się ładnie wywinąć pod ten wałek).



9. Klejem podklejamy zawinięty koniec tkaniny po boku.


10. Klejem podklejamy również końce. Dobrze jest klej rozprowadzić cienką równomierną warstwą (patyczkiem lub pędzelkiem), żeby po dociśnięciu nie rozlewał się po kloszu. 


11. I to już koniec jeśli macie zawinięty koniec tkaniny pod wałeczek (na górze klosza mi się to udało). Na dole musiałam się ratować innymi sposobami - przykleiłam tam wstążkę pasująca do wzoru. I powiem Wam, że ta wstążka, patrząc na lampkę od dołu - dodała dużo uroku...

i tak teraz prezentuje się moja zupełnie nowa lampka :) 

dzięki takiej metamorfozie możemy stworzyć piękne komplety - klosz pasujący do poduszek czy pufy!

Tu abażur w wersji dziecięcej.
Dzięki temu, że klosz ma kształt walca - dużo łatwiej jest go wykonać, bo nie potrzebny nam żaden wykrój - po prostu kawałek prostokątnej tkaniny i już :)
niestety z niewiadomych mi przyczyn, zakupienie zwykłego walcowatego klosza w średnim rozmiarze graniczy niemal z cudem! Więc jeśli znajdziecie jakiś sklep z kloszami walcami - dajcie cynk!

Zdradzę Wam również tajemnicę, skąd wziąć piękne podstawy do lamp: Drecotton - tu kupicie drewniane podstawy (jak ta różowa u mnie na zdjęciu) - szkoda tylko, że nie są tańsze... Ale tak czy siak własnoręcznie wykonana designerska lampa zawsze będzie tańsza niż ta kupna...











czwartek, 5 listopada 2015

Jesień na talerzu czyli przepis na zupę dyniową!


Moja Helena na szczęście jest wielką fanką zup w konsystencji kremu. Jest to wielką wygodą, bo po zjedzeniu takiej zupy mam czyste sumienie jeśli chodzi o dzienną dawkę zdrowej żywności ;). Także zupy krem goszczą u nas w domu często - lubimy kremy z buraków, białych warzyw, wszystkich warzyw, brokułów, kalafiora, groszku itd... Dynia była dla mnie wyzwaniem!
Po kilku nieudanych próbach smakowych, z wielką pomocą mojej niezawodnej siostry Barbary*, udało mi się stworzyć idealny przepis na zupę dyniową! 
Przygotowywałam już zupę dyniową na słodko, z mlekiem kokosowym, na ostro i orientalnie - żadna z tych kombinacji smakowych mi nie posmakowała - zawsze było jakieś ALE. Okazało się, że najlepsze jest najprostsze! 
I tak oto podzielę się z Wami moim idealnym przepisem na zupę dyniową - nie za ostro, nie za słodko - po prostu w sam raz!

Polecam do tej zupy użyć dynię hokkaido - jest lekko słodka i pięknie się rozpada po upieczeniu - a co najważniejsze jej skórkę też można jeść, więc nie tracimy żadnych cennych składników dyni:)

Co potrzeba?
- 1 średniej wielkości dynia hokkaido
- bulion warzywny ok. 0,5 - 0,7 L
- 3 średnie marchewki ugotowane (z bulionu)
- 2 średnie ziemniaki ugotowane (również z bulionu)
- ząbek czosnku
- 1 mała cebula
- trochę oliwy i masła do podsmażenia cebulki
- sól, pieprz
- ew. śmietana 18%
- pestki dyni i słonecznika

Dynię myjemy, kroimy na 5 cm paski, wydrążamy pestki, układamy w naczyniu żaroodpornym lekko skropionym oliwą (ja użyłam oliwy czosnkowej), przykrywamy folią i pieczemy ok 45 min w piekarniku z termoobiegiem na 180 C.
W tym czasie przygotowujemy bulion: Warzywa ( 3 marchewki, mała pietruszka, kawałek selera, kawałek pora, 2 ziemniaki) i przyprawy (2 listki laurowe, 2 ziela angielskie, kilka ziarenek pieprzu i płaska łyżeczka soli) gotujemy na wolnym ogniu mniej więcej tyle czasu ile będzie piekła nam się dynia. Marchewki i pietruszkę przekrajam na pół wzdłuż, ziemniaki jeśli są niewielkie zostawiam w całości...Wody wlewamy ok. 1,5 - 2 L (w czasie gotowania odparuje jej sporo).
Cebulkę kroimy w pióra, czosnek na cienkie plasterki - podsmażamy na maśle i kropli oleju do miękkości.
Kiedy dynia już będzie mięciutka (widelcem najlepiej sprawdzić), wyjmujemy ją z piekarnika - nie odbieramy!.
Z bulionu wyjmujemy seler i pietruszkę oraz przyprawy. Odlewamy ok 0,5 L bulionu, dodajemy dynię, 3 marchewki, ziemniaki i podsmażoną cebulkę z czosnkiem.
Wszystko miksujemy na gładki krem, jeśli będzie za gęsty dodajemy jeszcze bulionu.
Można dodać 2 łyżki kwaśnej śmietany (ja lubię ze śmietaną). Doprawiamy solą i pieprzem.
Słonecznik z pestkami dyni podprażamy na patelni i posypujemy na wierzch zupy.
Jeśli ktoś lubi bardziej na ostro to polecam dodać szczyptę ostrej papryki lub pieprzu cayenne!
Można również zamiast pestek zupę podawać z grzankami.

Smacznego!



* siostra Barbara - jestem dumną posiadaczką 3 sióstr - każda jest wspaniała na swój indywidualny, niepowtarzalny sposób. Basia jest mistrzem kuchni, ale niebylejakiej kuchni, tylko kuchni zdrowej i smacznej z dużym naciskiem na słowo smacznej :). Z racji swojej nietolerancji laktozy oraz celiakii  tworzy zdrowe dania, które są w stanie zadowolić swoim smakiem nawet mojego męża - mięsożerce, smakosza ciężkiej, polskiej kuchni:) Także od mojej siostry Barbary uczę się samych zdrowych pyszności - nic tylko muszę ją namówić na prowadzenie jakiegoś kulinarnego bloga!